piątek, 27 lutego 2015

...

Są takie dni, kiedy nic się nie dzieje. Nie robisz absolutnie nic, ludzie mijają cię, przechodzą obok, biegną gdzieś, jest w tym jakiś dynamizm, niby ruch, ale... Czasem obejrzałbyś jakiś film, ale nie możesz nic znaleźć. Coś byś zjadł, ale nie wiesz co. Nawet Tumblr nie zabija nudy. Wchodzisz na fejbuczka, a tam nic, nikt nie pisze, nikt nic nie chce.

I nagle czujesz potrzebę zrobienia czegoś. Czegokolwiek.

Podobno tematy leżą na ulicy. Podobno, bo ja tam znalazłem psią kupę i bezdomnego. To chyba znaczy, że byłbym marnym dziennikarzem, albo, że piąta rano to nie pora na wychodzenie z domu.

Oznajmienie ludziom, że nie ma się nic ciekawego do powiedzenia, to, podejrzewam, blogowe samobójstwo, więc zagłębiłem się w bezkresną  pustkę mej głowy, ażeby cokolwiek z niej wydobyć. Rezultaty nie są porywające, ale to zawsze lepsze niż nic. Wśród kłębowiska słów, postaci, widoków i zdarzeń na pierwszy plan wysunął się wykład pani Ł. z zakresu ekologii i konkurencji między organizmami. Opowiadała ona o panowaniu w Europie szczura śniadego, którego pchły atakowały ludzi. Szczur ten przenosił dżumę, dlatego nasz kontynent nawiedzały co jakiś czas epidemie czarnej śmierci. Gatunek ten został wyparty przez szczura wędrownego, przybyłego ze Skandynawii, którego pchły nie były agresywne w stosunku do Homo sapiens. Epidemie dżumy ustały. Ja natomiast powróciłem do mojego ulubionego akapitu w całej historii literatury. Aż mnie korci, żeby zamieścić go w oryginale, ale ograniczę się jedynie do przetłumaczonego fragmentu " (...) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.". Budzi on we mnie tyleż grozy co podziwu, ma w sobie niesamowitą, pełną prosty wzniosłość. Camus zawarł w tym jednym akapicie tyle nieopisywalnych dla mnie emocji. Cała "Dżuma" jest mistrzowską powieścią, ale ostatni jej akapit to le chef-d'oeuvre, arcydzieło!

Jest tylu fantastycznych pisarzy, przy których człowiek czuje się taki mały... Camus, Dostojewski, Dumas, Dante, Milton, Verne, Tolkien, Lewin, Dickens, Tołstoj Gombrowicz, Staff, Słowacki, Blake, Lermontow, Norwid... można wymieniać w nieskończoność :) Potrafią nas porwać, sprawiają, że nasze życie staje się bardziej wyraziste, dają nam powód do uśmiechu, wzbudzają łzy, każda książka, każde jej kolejne słowo nas zmienia, może na chwilę, może na całe życie, ale pozostawia ślad. Może kiedyś Ty, albo ja, dołączymy do grona pisarzy, twórców, może kiedyś ktoś to nas będzie cytował, Jeśli choć jedna osoba dzięki nam się uśmiechnę, jeśli choć w jednej wzbudzimy jakiekolwiek emocje, to chyba warto chociaż spróbować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz