czwartek, 8 stycznia 2015

Jeżu Przekolczasty!

Wspominałem o upadkach, o matematyce... ale to co zrobiłem na polskim rzuca się cieniem na to, co sam o sobie myślałem.

Oddali nam próbne matury. Mojej co prawda pani jeszcze nie sprawdziła, ale myślałem dziś sobie o niej intensywnie.

Tematem wypracowania było "Czy zadośćuczynienie zwalnia nas z odpowiedzialności za wyrządzone krzywdy", czy jakoś tak. Jako podporę dostaliśmy księgę dziesiątą "Pana Tadeusza".

Szczerze mówiąc, byłem bardzo zadowolony z mojej pracy. Do teraz.

Na całe ponad trzy strony mojego wypracowania, napisałem jedno, głupie zdanie, "Zabijając przyjaciela."

Przecież Stolnik Horeszko nie był przyjacielem Jacka Soplicy!

Boże!

Gdyby to była prawdziwa matura, praca zostałaby zdyskwalifikowana. Jak mogłem popełnić tak kardynalny błąd? Nie wiem, nie mam pojęcia. Powiem więcej, to błąd logiczny w całym moim cyklu myślowym, to zdanie nie miało prawa mi przyjść do głowy, a co dopiero zostać napisane. Ale stało się, nie wiem jakim cudem, ale się stało.

W tym momencie czuję się zgwałcony intelektualnie! I już niczego nigdy nie oddam bez dokładnego sprawdzenia. Wam wszystkim, obecnym, bądź przyszłym maturzystom radzę to samo, niezależnie od przedmiotu jaki zdajecie. Trzeba zacząć czytać dokładnie polecenia i przemyśleć wszystko dziesięć razy, zanim nasz długopis dotknie papieru.

Dziś nie będzie muzyczki, ani niczego.

Idę się spalić ze wstydu :(


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz